Nazajutrz rano obudziłem się i od
progu uderzył mnie ból kręgosłupa. Było kilka minut po szóstej, a Smith leżał
koło mnie na łóżku, nadal śpiąc z rozchylonymi ustami. Może i tak było
przyjemnie, ale spanie razem na małym materacu mogło skończyć się jedynie bólem
niedokrwionych kończyn. Przeciągnąłem się i stwierdziłem, że dłużej nie dam
rady już spać, więc wstałem, uważając, by nie zbudzić chłopaka i pokuśtykałem
do fotela. Przed rozpoczęciem lekcji czekał mnie jeszcze wypad do pokoju by
wziąć trochę czystych ciuchów, a znów bałem się narazić Brandonowi, bo pewnie
kolejny raz zachowywałbym się zbyt głośno.
Potrzebuję wolnego –
przeleciało mi przez myśl. –
Dużo wolnego.
Jednak najbliższy fajrant od szkoły
miał nadejść dopiero w lutym, czego nie mogłem się już doczekać. Siedząc w
fotelu przez dobre piętnaście minut, myślałem o moich rodzicach; dlaczego się
do mnie nie odzywali? Stało się coś złego? Czy może wręcz przeciwnie – tak
dobrze jest im beze mnie, że zapomnieli, iż mają syna? Westchnąłem z rezygnacją,
postanawiając nie zaczynać dnia od tak ciężkich tematów. Wtedy usłyszałem jak
Alex mruczy cicho i przeciąga się.
- Dzień dobry –
podniosłem się, by podejść bliżej i złożyć na jego czole pocałunek.
Jego zamglone jeszcze po śnie oczy
patrzyły na mnie z czułością.
- Cześć – mruknął,
posyłając mi uśmiech. – Która godzina?
- Dopiero po
szóstej, możesz spać dalej – odpowiedziałem.
Chłopak padł z powrotem na poduszkę,
wzdychając głęboko. Chwilę leżał z zamkniętymi oczami, ale w końcu podniósł się
do siadu, sycząc cicho i masując sobie kark.
- Już ci mówiłem, że
wyglądasz seksownie? – Zapytał nagle z zawadiackim uśmiechem.
- Wczoraj
powtórzyłeś to ze dwa razy – mruknąłem. – Ale miło mi to słyszeć.
Smith przyciągnął mnie do siebie,
składając na ustach gorący pocałunek; czyżby czekał na kolejną rundę? Jednak
mimo moich podejrzeń, koszykarz jedynie zamknął mnie w swoich ramionach i
siedzieliśmy tak chwilę, w ciszy, która zupełnie nam nie przeszkadzała.
- Kocham cię –
szepnąłem mu do ucha. – Phil miał rację, mówiąc, że szczęście czeka na mnie
bardzo blisko.
Alex spojrzał na mnie z lekkim
zdziwieniem.
- No tak, jakbym nie
wiedział, że z Phila jest taka gaduła… - powiedział, przewracając oczami.
- To nie tak, że
powiedział mi o wszystkim. Po prostu… pomógł mi siebie zaakceptować i nieco
zmienił moje podejście… - wyznałem.
Czułem, że musiałem to powiedzieć;
nie wiem, czy chodziło o to, by usprawiedliwić Phila, czy po prostu chciałem
zwierzyć się z tamtej rozmowy.
- Wiem, że nie
powiedziałby wszystkiego. Mimo, że lubi plotkować, to jednak jest pierwszą
osobą, do której przyszedłbym z ważnym sekretem.
Pokiwałem głową, słysząc jego słowa
– miałem dokładnie takie samo podejście do Phila. Pocałowałem go w nos, a on,
widząc mój uśmiech, pozbył się poważnego tonu, którym przed chwilą przemawiał.
- Czego potrzebujesz z
pokoju? – Zapytał nagle.
- Plecak, czyste
ciuchy i zeszyt od chemii – wyliczyłem po krótkim zastanowieniu się.
Po niecałych dwudziestu minutach
siedziałem w fotelu już ubrany i czekałem, aż Alex spakuje plecak. Miałem na
sobie ciuchy, które on sam mi wybrał i gdybym miał być szczery, to raczej nigdy
bym się tak nie ubrał. Ale im dłużej patrzyłem na siebie w lustrze i im
częściej przyłapywałem Smitha na przyglądaniu mi się, tym bardziej
przekonywałem się do tego ubioru. Chłopak wybrał dla mnie ciemne spodnie, mój
jedyny biały t-shirt z nadrukiem i koszulę w niebiesko-białą kratę. Minęło
sporo czasu od kiedy ostatni raz miałem na sobie tyle kolorów.
- Gotowy? – Koszykarz
zarzucił kurtkę na grzbiet i wziął się za sznurowanie traperów.
Skinąłem głową, owijając się
szczelniej szalikiem. Nie lubiłem czapek i na szczęście zapomniałem powiedzieć
Smithowi by przyniósł mi ją z pokoju. Wsunąłem dłonie w rękawiczki, a mój
brzuch zaburczał głośno.
- Chodźmy, bo
zaraz tu umrę z głodu – mruknąłem, kuśtykając w stronę drzwi.
Nagle poczułem jak coś ciągnie mnie
do tyłu, więc cofnąłem się, z trudem zachowując równowagę. Alex ciągnął mnie za
pasek od plecaka z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Daj mi plecak –
powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Czy tego chciałem, czy nie, zostałem
wyswobodzony z torby i zostało mi jedynie zirytowane przewracanie oczami. Smith
widząc moją zbolałą minę, tylko zaśmiał się i ruszył do drzwi.
***
Lekcje i przerwy jak zwykle minęły
mi szybko; wciąż myślałem o Alexie, trochę o balu i ciut o Brandonie. Na
historii zaczęły mi się kleić oczy, a kręgosłup odezwał się zdwojonym bólem –
raz nawet pan Turner zwrócił mi uwagę, żebym wrócił na ziemię.
- Panie Phantomhive,
może podzieliłby się pan z nami swoimi przemyśleniami, skoro są takie ciekawe?
Dopiero po chwili zrozumiałem, że
nauczyciel mówił do mnie i zarumieniłem się jak przyłapany na gorącym uczynku,
wywołując tym ogólną wesołość wśród uczniów. Do końca lekcji wodziłem wzrokiem
za panem Turnerem, gdy chodził po klasie i opowiadał o drugiej wojnie
światowej, udając, że uważam. Jednak w głębi duszy zastanawiałem się nad
irracjonalną sytuacją – jak zareagowaliby moi koledzy z zajęć, gdybym
rzeczywiście podzielił się moimi fantazjami o Smithie?
I tak wiele osób na pewno zauważyło
już, że ja i Alex… zżyliśmy się ze sobą. Choćby i osoby, które zwykle siadały z
nim przy Stole Szlachty – byłem pewien, że zastanawiały się, dlaczego tak nagle
się polubiliśmy, a Smith porzucił Wielkich Ważniaków na koszt kogoś tak
nijakiego jak ja. No i fakt, że spędzaliśmy ze sobą większość przerw,
siadaliśmy razem przy posiłkach, a Alex nosił mi plecak, choć tego nie
chciałem… Czasem przyłapywałem kogoś na stołówce, gdy przyglądał nam się z
ciekawością i zawsze wtedy przepełniało mnie dziwne uczucie nierealności.
Zabrzmiał dzwonek, więc spakowałem
plecak i pokuśtykałem na korytarz, gdzie czekał już na mnie Alex, oparty
ramieniem o ścianę. Uśmiechnąłem się na jego widok, a on odwzajemnił ten
uśmiech, od razu do mnie podchodząc. Miałem ogromną ochotę pocałować go
najzwyczajniej na świecie mimo obecnych wszędzie ludzi. Spojrzałem na niego z
pożądaniem, a chłopak najwyraźniej zrozumiał, o co mi chodzi i wziął ode mnie
plecak, a potem ruszył korytarzem przed siebie. Pokuśtykałem za nim aż do
toalet, a kiedy weszliśmy do męskiej, Smith przyparł mnie do ściany i zmiażdżył
moje usta swoimi własnymi. Przy umywalkach nikogo nie było, ale nadal istniała
możliwość, że ktoś wejdzie do środka.
- A co jeśli ktoś nas przyłapie?
– Zapytałem w przerwie między pocałunkami.
Alex wzruszył ramionami.
- Nie przyłapie –
mruknął.
I wtedy właśnie drzwi łazienki
otworzyły się; dokładnie, gdy język Smitha zaczął pieścić moje podniebienie, a
jedna z jego rąk zawędrowała na moje pośladki. Nie mieliśmy nawet czasu by
odskoczyć od siebie, więc tylko spojrzeliśmy ze strachem w oczach na chłopaka,
który stał w drzwiach z zaskoczoną miną.
- Gabe? Alex? – Zapytał
Jasper, patrząc to na mnie, to na koszykarza.
Zza jego ramienia wystawała czupryna
Maxxiego, który wepchnął Robertsa do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
- I co, i co? – Zapytał
Corbin z ciekawością. – Zrobili to?
Widząc nasze rumieńce i miny ludzi,
którzy dopiero co zostali na czymś przyłapani, chłopak uśmiechnął się i
podstawił Jasperowi pod nos swoją rękę. Roberts przewrócił oczyma i zaczął
szperać po kieszeniach, a gdy wyciągnął z jednej pognieciony banknot, chwilę
wahał się, ale ostatecznie położył go na dłoni Maxxiego.
- A nie mówiłem? – Głos
Corbina wręcz ociekał triumfem.
Nie wiedziałem o co chodziło w całej
tej sytuacji i wstydziłem się nawet odezwać, czy chociażby poruszyć.
- Nie powiecie nikomu,
prawda? – Zapytał Alex.
Jasper i Maxxie spojrzeli po sobie,
a potem wybuchli śmiechem, który niósł się po całej łazience.
- Daj spokój, po co
miałbym komuś o tym mówić? Dzięki wam wygrałem stówę! – Maxxie trzymał się za
brzuch, od czasu do czasu śmiejąc się jeszcze.
- Jak to: dzięki nam? –
Zapytałem, nie rozumiejąc.
Tym razem to Jasper zabrał głos.
- Jakiś miesiąc
temu założyliśmy się o to, czy będziecie ze sobą – mruknął. – Ja do tej pory
nie mogę uwierzyć, ale ta menda miała rację.
Chłopak wskazał na Corbina, który
uśmiechnął się szeroko, pokazując pełny zestaw prostych, białych zębów. Wtedy
właśnie doszło do czegoś, czego się nie spodziewałem; Maxxie chwycił Jaspera za
koszulkę i posyłając nam perskie oko, pocałował go gorąco.
- Dyskrecja za
dyskrecję – powiedział, kiedy już skończyli.
Skinąłem głową, a Alex zrobił to
samo, wiedząc, co Corbin miał na myśli. Pokazując nam, że są ze sobą,
udowodnili, że naprawdę nam ufają i że sami dotrzymają tajemnicy.
- Gabe… - zagaił Maxxie.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Pocałujecie się
dla mnie jeszcze raz? Nie widziałem tego, bo Jasper mi zasłonił…
Chcąc nie chcąc oblałem się
soczystym rumieńcem, a w łazience nagle zrobiło się bardzo mało miejsca. Alex
jednak przyciągnął mnie do siebie, a jego ręka znów zawędrowała z przyzwyczajenia
na moje pośladki. Pocałował mnie delikatnie, z uczuciem, tak, że prawie zapomniałem
o obecności Maxxiego i Jaspera. Gdy skończył, chwilę zajęło mi uporządkowanie
myśli.
- Jesteście tak słodcy,
że mógłbym was zjeść – podsumował Corbin, a jego oczy błyszczały.
Przewróciłem oczami, tak samo jak
Jasper i Alex. Wtedy właśnie na korytarzu rozbrzmiał dzwonek obwieszczający
koniec przerwy. Wyszliśmy we czwórkę z łazienki; Maxxie i Roberts z przodu, a
ja z Alexem z tyłu.
***
Po lekcjach poszliśmy do
sekretariatu w celu zapisania się na bal; wciąż nie byłem co do tego pewny, ale
fakt, że istniała jakakolwiek szansa na to, że będę mógł spędzić cały wieczór z
Alexem nie musząc przejmować się innymi, sprawiał, iż ostatecznie się
zgodziłem. Sekretarka wpisała nas na listę z beznamiętną miną i wtedy
wiedziałem już, że nie było odwrotu. Do tej pory nie myślałem o możliwości, że
wylosuję kogoś innego i będę musiał spędzić z nim cały wieczór. Chyba był to
najbardziej przerażający scenariusz – tańczenie z nieznajomym bądź nieznajomą
przez kilka godzin. Ale odwrotu już nie było.
- O czym myślisz? –
Zapytał Alex kiedy szliśmy już w stronę internatu.
Była dopiero siedemnasta, a niebo
przybierało coraz to ciemniejszy odcień granatu. Drogę oświetlały nam lampy, a
śnieg chrzęścił pod nogami.
- O tym, że może
będę musiał tańczyć z kimś innym na balu niż z tobą – mruknąłem cicho.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie i
przystanął na chwilę. Wyciągnął w moją stronę ramiona, a ja nie myśląc o niczym
zatopiłem się w nich.
- Daj spokój –
powiedział do mnie Smith. – Chodźmy do internatu.
Gdy znaleźliśmy się już w pokoju, od
progu odrzuciłem kule, które stawały mi się coraz mniej potrzebne i popchnąłem
zaskoczonego chłopaka na łóżko. Usiadłem mu na biodrach, całując go namiętnie i
zrzuciłem z niego kurtkę. Alex pomógł mi w ściągnięciu moich ciuchów i już po
chwili leżeliśmy obok siebie w samych bokserkach, badając nawzajem dłońmi swoje
ciała.
- Pragnę cię, wiesz? –
Mruknąłem mu do ucha, mając nadzieję, że wywoła to u niego dreszcze
podniecenia.
Zostałem nagrodzony zaskoczonym, ale
pożądającym spojrzeniem, które jeszcze bardziej mnie nakręciło. Położyłem dłoń
na jego penisie i ścisnąłem go przez cienki materiał bielizny, a do moich uszu
doszedł cichy jęk. Zachęcony tym zsunąłem jego bokserki i złożyłem pocałunek na
jego pępku, jednak chłopak ujął moją twarz i przyciągnął mnie do siebie.
- Jesteś uroczy kiedy
próbujesz dominować – wyszeptał, patrząc mi głęboko w oczy.
Nagle znalazłem się pod nim, czując
jak jego twardy penis wbija mi się w udo, a po chwili ręka chłopaka
pozbawiła mnie bokserek. Przez myśl przeszło mi nawet, że wystarczyłoby jedno
„tak”, bym za kilku minut nie był już prawiczkiem.
Duże dłonie Alexa chwyciły i objęły
razem nasze penisy, a pieszczota ta była przyjemna i tak inna od naszych
wcześniejszych zabaw. Poruszaliśmy się miarowo, ocierając o siebie, a z naszych
ust czasem uciekały urywane jęki. Zmieniliśmy pozycję tak, że leżeliśmy na boku
twarzami do siebie, nasze nogi były ze sobą splecione, a klatki piersiowe
dotykały się co chwilę. Smith trzymał mojego penisa, a ja trzymałem jego.
Jednocześnie wykonywaliśmy te same ruchy w górę i w dół, a mi wtedy przyszło na
myśl, że tego wieczoru naprawdę jest inaczej niż zwykle. Wcześniej sprawialiśmy
sobie przyjemność osobno lub po kolei, a teraz, właśnie w tym momencie,
przeżywaliśmy to samo razem. Na tym właśnie polega głównie seks – na
obustronnej przyjemności, którą nawzajem się obdarza.
Wtedy poczułem, że jego ręka zsunęła
się na mój pośladek i ścisnęła go mocno, wręcz łapczywie. Nim się spostrzegłem,
jeden z jego palców zaczął wędrówkę w dół, a gdy dotarł do celu, przeszły mnie
dreszcze. Nadal nie chciałem uprawiać seksu w pokoju pana Randalla, ale atmosfera
i podniecenie, które mnie ogarnęły, miały to gdzieś. Nie obchodziło ich też, że
bałem się bólu i po prostu nie byłem na to psychicznie gotowy, choć fizycznie
pragnąłem tego od bardzo dawna.
- Okropnie cię pragnę.
– To mówiąc, nacisnął palcem w moje czułe miejsce, a przez moje ciało
przebiegły elektryzujące dreszcze.
Jednak Alex powrócił do pieszczenia
mojego penisa dłonią, a ja robiłem to samo, patrząc mu głęboko w oczy. Kontakt
wzrokowy sprawił, że chwilę później leżeliśmy już na sobie wyczerpani po prawie
że zsynchronizowanym dojściu, uspokajając oddechy.
- Pan Randall powinien
już jutro wrócić – mruknąłem.
Smith spojrzał na mnie ze
zdziwieniem, co przyjąłem ze śmiechem. Kto normalny gada po orgazmie o swoim
nauczycielu wfu?
- Chcę pójść do niego i
przekonać go, żeby wyrzucił Brandona z mojego pokoju – wyjaśniłem. – I żebyś to
ty ze mną zamieszkał.
Koszykarz uśmiechnął się zawadiacko.
- A kto
powiedział, że chcę w ogóle z tobą mieszkać?
Przewróciłem oczami; zwykle po
dojściu Alexowi brało się na droczenie.
- W takim razie
przygarnę do siebie Maxxiego i Jaspera. Słyszałem, że trójkąciki są
niesamowite.
Smith przyciągnął mnie do siebie,
tuląc mnie mocno.
- Ani mi się waż –
szepnął. – Jesteś mój i nie zniósłbym, gdyby ktoś inny był zbyt blisko ciebie.
Schowałem głowę w zgięciu jego szyi
i w takiej pozycji zasnąłem, czując się bezpiecznie. Czy to możliwe, że
odnalazłem swoje miejsce na ziemi, którym było miejsce u boku Alexa?
Kocham cię!kocham ;D
OdpowiedzUsuńTeraz to ja już nie zasnę :c :D
To było taaakie piękne *0*
OdpowiedzUsuńCoś mi łepek podpowiada, że Gabe wyląduje na balu u boku Brandona... To jest nieuniknione! I Brandon zacznie się dobierać do naszego bohatera... i wtedy w lśniącej zbroi wparuje Smith, krzycząc "Mój ukochany Gabrielu, oswobodzę Cię z tych plugawych dłoni ( i dziewictwa przy okazji ), po czym zostaną królewską parą na balu.
To musi tak być. W międzyczasie mogą być stosowane nieczyste zagrywki dwóch zalecających się do Gabe'a adoratorów.
Tak. To jest to.
Czekam na nexta!
Ja tam bym wolala
OdpowiedzUsuńZeby wylosowal Martinez'a :)
Ojojoj, dawno mnie tu nie było, nadrabiam straty i jestem pod wrażeniem :) Każdy rozdział coraz lepszy i ciekawszy, tylko tak dalej :3
OdpowiedzUsuńSerduszko dla tego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńAlex i Gabrriel razem wspaniale wyglądają, miałam podejrzenia, że Jasper i Maxxie są razem, ciekawe kto zostanie partnerem Gabriela na tym balu, trzymam kciuka za to aby to jednak był Alex, no ostatecznie mogłaby być Monti, ale gdzieś mi tam ztyłu myślę o Brandonie, a to mogłaby być katastrofa...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia