Zakład

Hej!

Od dziś blog oficjalnie zostaje ochrzczony cenzurą +18, a to wszystko przez tego one-shota, którym chciałabym się z Wami podzielić. Może nie jest on związany bezpośrednio z głównym opowiadaniem (można traktować go jako dopełnienie), ale występują w nim postaci, które pojawiły się w ostatnim rozdziale, a mianowicie Maxxie Corbin i Jasper Roberts.

No więc, smacznego!


* * * 


   - Maxxie… Przecież obiecałeś… - jęczał mi nad uchem Jasper.


- Wcale nie obiecałem.



- To był zakład, a zakład jest jak obietnica!



Chłopak stanął naprzeciw mnie i podparł się pod boki. Rozśmieszyła mnie jego zaborcza mina.



- No dobra – mruknąłem w końcu. – Dotrzymam tej cholernej obietnicy.



Chodziło tak naprawdę o mały zakład, który zawiązaliśmy na meczu; Jasper obstawiał, że to nasza drużyna wygra, a ja utrzymywałem, że zwycięzcami zostaną jednak przeciwnicy. 



Oczywiście nasi wygrali, z czym nie mogłem się w ogóle pogodzić.Przez całą drogę do internatu Jes wiwatował i cieszył się z wygranej, a ja wlokłem się za nim do naszego wspólnego pokoju. Oscara -  trzeciego lokatora – nie było; pewnie po meczu poszedł gdzieś, gdzie można było zdobyć choć trochę alkoholu.



Usiadłem na swoim łóżku i obserwowałem wciąż uśmiechniętą buzię Jaspera. Od kiedy sześć miesięcy temu zaczęliśmy ze sobą chodzić, nieustannie zastanawiałem się, jak on to robił, że potrafił cieszyć się tak bardzo z drobnych rzeczy.  Moment drażniłem się z nim - co stało się moim hobby - a jego twarz zmieniała co chwilę wyraz, poczynając od bezgranicznej radości, a  na zniecierpliwieniu kończąc.



  - Dobra, skoro się zgadzasz, to nie ma odwrotu. Pamiętasz na jakich zasadach był ten zakład, prawda? – uśmiechnął się zawadiacko.



  - Tak, tak. Ten, kto wygra, może zrobić kompletnie wszystko z przegranym – mruknąłem i przewróciłem oczami. – Streszczaj się, muszę jeszcze pouczyć się na jutrzejszego kolosa z chemii.



Jes uśmiechnął się szeroko, pogalopował do swojej szafy i wyciągnął z niej dwa krawaty i sznurówki. Odwrócił się w moją stronę; z jego twarzy wyczytałem złe zamiary.



  - Po co ci to? – spytałem cicho.



- Muszę się upewnić, że mi nie uciekniesz – wyszczerzył się szeroko. – Kładź się.



Nie miałem innego wyjścia, więc zrobiłem to, co mi kazał. Położyłem się na swoim łóżku i zaplotłem ręce na piersi. 



- Pospiesz się.



Jasper podszedł bliżej i zaczął przywiązywać mnie do rogów drewnianej ramy; w mojej głowie powoli kiełkowało ziarenko niepokoju.



- Niedługo nie będziesz chciał, żebym przerywał – mruknął mi do ucha, podczas związywania jednego z moich nadgarstków.



Przeszedł mnie dreszcz, gdy poczułem jak jego ciepły oddech owija się wokół mojej szyi.

Zrobiłem zrezygnowaną minę; skoro już zostałem skrępowany, to nie miałem możliwości ucieczki – Jes w wakacje był w klubie żeglarskim, gdzie nauczył się zaplatać wspaniałe supły - każda z moich kończyn została przywiązana do innego rogu łóżka, prawie uniemożliwiając mi jakiekolwiek ruchy.


- Dodam jeszcze, że kiedy zgodziłeś się na ten zakład, zrobiłeś to na własną odpowiedzialność. – Znów uśmiechnął się w ten dziwny sposób.



Przełknąłem głośno ślinę; coraz bardziej się denerwowałem, bo Jes był na równi uparty jak i nieprzewidywalny.

Chłopak usiadł koło mnie, wyłamał sobie palce obu rąk i przeciągnął się.


- Czas zaczynać!



Obserwowałem go ze skupieniem, kiedy ściągnął podkoszulek i przejechał ręką po karku. Jego nagi tors unosił się miarowo przy każdym oddechu. Nagle ogarnęły mnie złe przeczucia, choć widok chłopaka sprawiał mi niemałą przyjemność.



- Co zamierzasz zrobić? – spytałem cicho.



- Wszystko.



Jasper podniósł się, usiadł okrakiem na moich biodrach i spojrzał mi w twarz. Po chwili schylił się i delikatnie musnął wargami moje usta. Poczułem, jak jego zimne ręce wkradają się pod moją koszulkę i zatrzymują na poziomie sutków. Kiedy odsunął się ode mnie na kilka centymetrów, rzuciłem mu przerażone spojrzenie.



- Jes…

Chłopak nie dał mi dokończyć; znów mnie pocałował, tym razem o wiele intensywniej, wprowadzając do gry język. W sposobie jego ruchów dało się wyczuć pożądanie, ale może tylko się myliłem… Nie oddawałem jego pocałunków, przez co po chwili zdekoncentrowany przerwał i spojrzał na mnie oskarżycielsko.


- Obiecałeś…



Zmierzyłem go wzrokiem.



- Obiecałem, że będziesz mógł zrobić ze mną wszystko, a nie, że ja będę robił to, co mi rozkażesz.



Chłopak spuścił wzrok i wyprostował się.



- Gdybyś również się starał, to nam obojgu sprawiałoby to przyjemność… - mruknął cicho, patrząc na mnie z wyrzutem.



Nie lubiłem tego spojrzenia; zawsze robiło mi się przykro, że powiedziałem lub zrobiłem coś nie tak. Westchnąłem ciężko i gdybym mógł, potarłbym skronie ze zniecierpliwieniem.



- Przysuń się – powiedziałem i skinąłem na niego. – No, szybciej, bo inaczej się rozmyślę.



Jasper zrobił uszczęśliwioną minę i pochylił się tak, że nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów, a oddechy stapiały się w jedno.



Uniosłem nieco głowę i chwyciłem zębami jego dolną wargę, chwilę ssałem ją, a potem pocałowałem chłopaka delikatnie, co przyjął z miłym dla ucha pomrukiem.



Odsunąłem się na chwilę by przyjrzeć się jego twarzy – miał przymknięte oczy, uchylone usta i głośno oddychał. Przeszedł mnie gorący dreszcz; pierwszy raz widziałem mojego współlokatora w takim stanie, choć wiele razy całowaliśmy się w różnych miejscach i na różne sposoby.



Potem znów sięgnąłem jego warg, dopasowałem swoje usta do jego ust i wsunąłem do środka język. Badałem przez chwilę wnętrze jego buzi; delikatnie przejeżdżałem po zębach, zahaczając o kły i łaskotałem go w podniebienie. Nasze języki wiły się w znanym tylko im tańcu, zarazem walcząc w niewypowiedzianym boju o dominację.



Odsunęliśmy się od siebie by nabrać powietrza i odetchnąć. Chłopak zerknął na mnie i wymruczał:



- Boże, jaki ty jesteś uroczy…

Potem wtulił się we mnie, przyciskając twarz do mojej piersi.


- Maxxie…



Na co dzień Jes wypowiadał moje imię miliony razy, ale w tej sytuacji zabrzmiało to wyjątkowo. Zrobiło mi się gorąco.



Chłopak znów nachylił się i tym razem pocałował mnie delikatniej. Podczas tej czynności jego ręce wróciły pod moją koszulkę i zaczęły gładzić mnie po brzuchu. Było to śmieszne uczucie – jego zimne dłonie jeżdżące po mojej rozpalonej skórze. Jasper chwycił dół mojego podkoszulka i podwinął mi go do brody. Przerwał pocałunek, uśmiechnął się i zszedł niżej.



Nieprzytomnie czułem jak jego usta otaczają jeden z moich sutków i zaczynają ssać go delikatnie. Palce jego ręki zajęły się drugą brodawką, a lewa dłoń kreśliła kółka wokół pępka. Było mi przyjemnie i gorąco. Bardzo gorąco.



Jego usta z każdą chwilą schodziły coraz niżej, obsypując moją klatkę piersiową - a potem brzuch - delikatnymi pocałunkami. Gdy doszedł do pępka, wsunął w niego język i podgryzł go, co sprawiło, że przeszły mnie dreszcze. Po chwili jego ręce zsunęły się do guzików moich spodni i zaczęły je gorączkowo rozpinać - moment później i moje szorty zostały zsunięte do połowy ud, ukazując - zakryte dotąd - niebieskie bokserki.



- Jes, nie…



Zerknął na mnie i uśmiechając się, przejechał językiem wokół mojego pępka.



Sukinkot  zrobił to specjalnie – pomyślałem, zaciskając usta i powieki, gdy przechodziły mnie dreszcze wywołane jego prowokacją.



Palce chłopaka podążyły do moich bokserek i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, wsunęły się za ich gumkę. Po chwili już przyglądał się z ciekawością moim włosom łonowym oraz gościowi specjalnemu – mojemu członkowi. Zarumieniłem się mocno; ta sytuacja była naprawdę krępująca. Okej, byliśmy ze sobą sześć miesięcy i po części znaliśmy nawzajem własne ciała, ale pierwszy raz odkrywaliśmy  miejsca, o które do tej pory były ignorowane...



Jes podciągnął się wyżej i pocałował mnie. Robiąc to, jedna z jego zimnych rąk muskała moje podbrzusze, po czym nagle zjechała w dół i ujęła mojego penisa. Jęknąłem chłopakowi prosto w usta.



To na pewno nie był mój głos – pomyślałem przerażony. – To niemożliwe, by był mój.



Po chwili przekonałem się, że jednak to ja produkowałem te dźwięki; gdy Jasper poruszał coraz szybciej ręką, nie potrafiłem powstrzymać jęków.



- Nie mogę uwierzyć, że ty, Maxxie-Zrzęda, potrafi wydawać tak słodkie odgłosy – wymruczał mi do ucha, lekko je podgryzając.



- Jes… - wyjęczałem cicho, tak naprawdę nie wiedząc w jakim celu. – Jes…



Jego ręka ostatni raz wykonała ruch w górę i w dół, po czym odsunęła się. Westchnąłem głęboko.



Chłopak cmoknął mnie w czoło i zsunął się w dół. Podejrzewałem, co chciał zrobić, więc zacząłem się wiercić.



- Nie… Jasper… Nie!



Ale to nic nie dało; mój współlokator puścił protesty mimo uszu i delikatnie pocałował czubek mojego penisa. Z przyjemności wbiłem sobie paznokcie tak mocno we wnętrza dłoni, że zostały po nich jasne półksiężyce.



Chłopak bawił się mną; w jednej chwili sprawiał, że umierałem z przyjemności, a w drugiej wracałem do rzeczywistości lub traciłem zmysły. Było to niesamowicie wyczerpujące.



W pewnym momencie przerwał; odsunął się, zostawiając mnie z dziwną mieszanką uczuć i nabrzmiałym penisem.



- Wybacz – powiedział. – Nie umiem zbytnio robić komuś dobrze ustami. To był mój pierwszy raz.



Uderzył mnie ton jego głosu – naprawdę było mu przykro, co nie mieściło mi się w głowie.



- Ale za to – kontynuował. – Chyba potrafię zrobić ci dobrze w inny sposób. Chociaż to także będzie mój pierwszy raz.  - Uśmiechnął się nerwowo. – Trochę się denerwuję…



Wystraszyłem się; nie zwróciłem nawet uwagi na to, że przyznał mi się właśnie, że jest prawiczkiem, bo myśl, że chciał uprawiać ze mną seks, była co najmniej przerażająca.



- Jes… Ja nie chcę.



Spojrzałem na niego z paniką w oczach. Westchnął głęboko, jakby z przykrością.



- Jeśli ci się nie spodoba, to mi powiesz, wtedy przerwę.



Skinąłem lekko głową – uknułem sobie w myślach, że przy najbliższej okazji na pewno poinformuję go o tym, jak bardzo mi się to wszystko nie podobało.



Chłopak wstał, przeszedł przez pokój i podszedł do swojego biurka. Szperał w nim przez chwilę, po czym wyciągnął butelkę z przezroczystą mazią w środku. Nie trudząc się nawet zamknięciem szuflady, z uśmiechem na ustach podszedł z powrotem do mnie. Usiadł na łóżku, po czym chwycił moje biodra i umiejscowił je na swoich kolanach. Na chwilę odwiązał mi jedną nogę, a potem drugą, by zdjąć szorty i bokserki. Po tym związał je znów, używając swoich żeglarskich umiejętności. Zmienił pozycję tak, że klęczał pomiędzy moimi szeroko rozstawionymi nogami – co oczywiście peszyło mnie ogromnie – wciąż trzymając moje biodra na kolanach.



Wziął do ręki znalezioną poprzednio butelkę, otworzył ją i wylał trochę płynu na prawą dłoń. Odłożył specyfik i wsmarował go sobie dokładnie w palce.



- Rozluźnij się – mruknął, chwytając moje udo i odchylając je do zewnątrz.



Ogarnął mnie autentyczny strach; już wiedziałem w jakim celu użył płynu, wiedziałem co zamierzał zrobić i wiedziałem, że bałem się jak diabli.



Poczułem, jak jego palec wsunął się we mnie; nieco mnie zapiekło, ale i tak bolało mniej niż się tego w ogóle spodziewałem. Chłopak zaczął poruszać nim w moim wnętrzu, co sprawiło, że lekko się odprężyłem – koniec końców, to wcale nie było aż takie złe uczucie.



Kiedy do palca dołączył drugi, z ust uciekł mi zduszony jęk. Jasper poruszał nimi, rozciągając mnie wewnątrz, co wywołało ogromną falę gorąca, otaczającego moje ciało.



Gdy doszedł trzeci palec, już nie mogłem wytrzymać – jęczałem cicho za każdym razem, kiedy jego palce wysuwały się ze mnie prawie w całości i wsuwały z powrotem. W pewnym momencie wyobraziłem sobie, że w ich miejsce wkładane jest coś o wiele większego i dłuższego…



Zagryzłem wargi i zmrużyłem oczy; byłem u kresu szaleństwa zmieszanego z pożądaniem, co sprawiało, że nie panowałem nad sobą – całkowicie owładnął mną przebudzony instynkt seksualny.



- Jes… - jęknąłem cicho. Tego wieczoru wypowiedziałem jego imię więcej razy niż w całym życiu. – Jes… Wejdź we mnie…



Nie poznawałem ani siebie, ani swojego głosu. W tamtym momencie liczyło się jedynie moje ciało i jego zachcianki.



Chłopak przestał poruszać ręką i wysunął ze mnie palce, przez co przeszły mnie kolejne dreszcze.



- Ale… - Ton jego głosu był niepewny, co mnie zdziwiło.



- Żadnych „ale” – warknąłem. – Sam doprowadziłeś mnie do takiego stanu, więc teraz weź za to odpowiedzialność.



Spojrzałem na niego ze złością. Jasper westchnął i przygryzł wargę. Powoli sięgnął do rozporka, zsunął nieco spodnie i bokserki, po czym zawahał się.



- Szybko… - zawyłem bezsilnie. Znajdowałem się na jego łasce, co mi naprawdę nie odpowiadało. – Błagam cię…



Chłopak sięgnął po butelkę z płynem, nabrał go i wsmarował w swojego zupełnie twardego penisa. Widząc to, jęknąłem; wiedziałem, że za chwilę ten olbrzym znajdzie się głęboko we mnie i rozpali mnie od wewnątrz.



Rozszerzyłem mocniej nogi, drżąc z podniecenia, kiedy chłopak przysunął się do mnie i nakierował swojego penisa. Po chwili poczułem, jak czubek jego członka ociera się delikatnie o moje wejście. Był gorący, twardy i bardzo, ale to bardzo przeze mnie pożądany. Jęczałem cicho, gdy wsuwał się we mnie powoli, milimetr po milimetrze. Gorąco wypełniło szczelnie moje wnętrze i podbrzusze, przez co przymknąłem oczy z błogością wymalowaną na twarzy.



 - Tak… - stęknąłem, gdy wsunął się we mnie do końca i delikatnie zaczął poruszać biodrami.



Jego ruchy stawały się płynniejsze, więc po chwili nasze ciała odnalazły wspólny rytm. Jes również głośno oddychał, a czasami nawet uciekały z niego ciche jęki.



Łóżko zaczęło nieco skrzypieć, gdy przyspieszyliśmy tempo i intensywność ruchów; wciąż było nam mało i stawaliśmy się coraz bardziej zachłanni.



Pocałowaliśmy się namiętnie, nadal poruszając się szybko i co chwilę jęcząc sobie prosto w usta.



- Jes… - wykrztusiłem. – Już dłużej nie mogę…



Faktycznie, byłem już blisko orgazmu, co objawiło się tymi wspaniałymi dreszczami.



- Ja… Ja też…



Zmęczenie dawało się nam obu we znaki – zaczęliśmy sapać ciężko, ale to w tamtym momencie nie miało to najmniejszego znaczenia.



Nagle Jasper jęknął przeciągle, wykonał jeszcze kilka szybkich ruchów biodrami, po czym opadł mi na pierś. Poczułem, jak głęboko we mnie robi się niewyobrażalnie gorąco – chłopak doszedł wewnątrz, po czym wysunął się ze mnie powoli.



- Jes… - Spojrzał na mnie. – Ja jeszcze nie…



Zrozumiał, o co mi chodziło i natychmiast nachylił się nad moim pulsującym penisem. Zaczął od trzonu – przejechał językiem po całej jego długości, po czym zajął się czubkiem prącia. Lizał go tak,  jakby był to pyszny lód, kiwając głową na boki. Naprawdę dobrze to robił.



Po chwili poczułem, że zbliża się orgazm.



- Rozwiąż mnie... – rozkazałem mu nieprzytomnie.



Chłopak ujął mojego penisa w dłoń i zaczął wykonywać nią jednostajne  ruchy w górę i w dół. Natomiast drugą ręką szybko porozwiązywał wszystkie supły. W tym właśnie momencie nadszedł orgazm – doszedłem, brudząc jego palce, jednak to nawet do mnie nie dotarło; uczucie, które mnie ogarnęło było niesamowite i przysłoniło cały otaczający mnie świat.



Chłopak wtulił się we mnie, gdy leżałem tak, nadal głośno oddychając.



- Kocham cię – mruknął cichutko. – Nie żartuję. – Mówiąc to, patrzył się w bok.



Zamarło mi serce – nie byłem w stanie nic powiedzieć ani zrobić. Chłopak podciągnął się wyżej i pocałował mnie czule. Otoczyłem jego kark ramionami, a biodra nogami i przylgnąłem do niego całym ciałem. Jego bliskość była hipnotyzująco przyjemna.



- Ja ciebie też – odpowiedziałem.



Mówiłem prawdę, choć tak szczerze, to uczucie, którym go darzyłem, dotarło do mnie chwilę temu, kiedy to przyglądałem się naszym ciałom wijącym się we wspólnym rytmie.



Złączyliśmy nasze usta w pocałunku i nawet nie zdążyliśmy zareagować, gdy dobiegł nas szczęk otwieranych drzwi  naszego pokoju.




  - Cześć, chłopa… - Oscar urwał nagle, zapewne zauważając nas. – Co, do cholery?



Trwaliśmy nieruchomo, po czym Jes zabrał głos:



- Os, mógłbyś dać nam 5 minut?



Nie usłyszeliśmy odpowiedzi naszego współlokatora, ale po chwili doszedł do nas odgłos zamykanych drzwi.



- Co teraz zrobimy? – spytałem zdenerwowany.



 - Nie wiem – odparł. – Ale jednego jestem pewien.



- Czego?



- Tego, że częściej powinniśmy chodzić razem na mecze – szepnął i pocałował mnie z czułością.

5 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe, bardzo śmiałe i bardzo dobre :) Byle tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne czudne :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    dzięki za usunięcie tego gadżetu, cóż szkoda, bo był naprawdę fajny, ale teraz to mam częstszy dostęp tutaj ;]
    a co do tego tekstu, świetny, chcę takich więcej... wspaniale to wszystko tutaj poprowadziłaś...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh my... SENPAI! >//////////////////////////////////< JAK MOŻESZ MI TO ROBIĆ?! *blushblushblush* No ja błagam... NO SENPAI NO! *nie umie się wysłowić* No ja wiedziałam, że to będzie hard, no ale no D: Ja se siedzę, jest środek dnia, siostra obok, matka naprzeciwko, a ja to czytam ;////////////////; SENPAI XD Ja się cały czas chichrałam XD W końcu się wylogowałam z konta google (tak, jesteem leniwa na maksa, nie chce mi się klikać ;__;) i dałam radę to ogarnąć. NO SENPAI NOO >.< NIE WIEM JAK JA MAM SIĘ WYSŁOWIĆ, ZARAZ IDĘ SIUSIU XDDDD Znowu XD ZA KAZDYM RAZEM .______________. Jak? XD Nie mam pojęcia :x W sumie to sama nie wiem już o czym piszę, ale wiem, że krwawię D: Z nosa... Na maksa :x Kocham Twoje epickie, poetyckie porównania <3 Czekaj, jak to szło... Nie pamiętam, ale było coś, co mnie rozwaliło na maksa XD Wielbię, kocham, ubóstwiam <3 I się wkurzam, bo laptop nie ma tych pedalskich serduszek i się muszę zadowalać "<3" ;___; Zły laptop ;_______; śmieję się jak głupia do sera XD "Widząc to, jęknąłem; wiedziałem, że za chwilę ten olbrzym znajdzie się głęboko we mnie i rozpali mnie od wewnątrz." JA NIE MOGĘ, LEŻĘ, KOCHAM TO XD Może jestem niedojrzała, ale leję po prostu <3 Ja nie mogę, czas się ogarnąć ułoooooooohohohohohohoho XD *ogarnia się* A więc tak, bardziej konstruktywnie: WALIĆ KONSTRUKTYWNOŚĆ, KOCHAM TAKICH UKESIÓW!!! <333
    ~ Aka, no a kto? XD
    P.S. PRIMA APRILIS, JOŁ, MUSZEM TO NAPISAĆ: Ej weź, wogule će nie chcem znać, ej, normalnie, nje lubje će wogule, ani nic no ej, rozumjesz to? A, i twuj blog jest denny i wogule ej weź ;///
    XD Gome, musiałam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten one shot jest naprawdę dobry! To pierwszy post jaki przeczytałam na twoim blogu, dlatego wolnej chwili przejże resztę twoich prac!
    Serdecznie pozdrawiam Cuks!

    OdpowiedzUsuń

Dziekuję za komentarz :)